Sejmowe głosowanie nad wotum nieufności dla szefa resortu finansów poprzedziła debata. Na mównicy pojawili się zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy jednego z czołowym ministrów w rządzie Tuska.
Sławomir Kopyciński z SLD od razu przystąpił do ofensywy. - Jacek Rostowski doprowadził do najgorszego stanu finansów publicznych od 20 lat. Rząd PO i PSL jest przepełniony samozachwytem, uważacie ten wniosek za zbędny. A jako regułę przyjęliście, że działania opozycji mające na celu zwrócenie uwagi na pogarszającą się sytuację w Polsce to polityka i kampania wyborcza – grzmiał polityk partii Grzegorza Napieralskiego.
Patrz też: Jolanta Fedak, Jacek Rostowski i Jan Krzysztof Bielecki na ministerialnym jajeczku
Beata Szydło, prawa ręka prezesa PiS poszła w oskarżeniach jeszcze dalej. Wypomniała rządowi, że trwoni dorobek byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. - Rząd Donalda Tuska odziedziczył po rządzie Jarosława Kaczyńskiego doskonałą sytuację gospodarczą i finansową. Rząd Tuska zadłużał nas po uszy w tempie imponującym. Wystarczyły zaledwie trzy lata, by rząd PO i PSL roztrwonił wszystko – zarzucała Szydło.
Po stronie będącego na celowniku opozycji ministra stanął szef Klubu Parlamentarnego PO Tomasz Tomczykiewicz, który przekonywał, że Rostowski obronił finanse Polaków przed kryzysem. - To najlepszy minister na trudne czasy. Ochronił oszczędności w bankach i ciął wydatki. Nie musieliśmy obniżać emerytur, uniknęliśmy w Polsce masowych demonstracji, zniszczeń i podpaleń, jak było za granicą w obliczu kryzysu – odpierał ataki.
Kopyciński z SLD podkreślał, że obietnice PO, że będzie żyło się lepiej spełzły na niczym, a Rostowski jest specjalistą od zamiatania problemów pod dywan.