Wybór popieranej przez Tuska Hanny Gronkiewicz-Waltz zamiast popieranego przez Schetynę Andrzeja Halickiego nie oznacza, moim zdaniem, rozłamu w PO. Ponieważ siła Platformy i jej stabilność nie wynika ze znakomitych zdolności przywódczych premiera czy wicepremiera, ale ze słabości opozycji. Wiem, że stwierdzenie to wychodzi daleko poza obszar problemów wewnętrznych Platformy, ale spory w PO - jak w każdej innej formacji politycznej - mają i będą miały miejsce. Jednak w tej konkretnej sytuacji na żadne dramatyczne zmiany się nie zanosi, gdyż tylko silna opozycja mogłaby zmusić Platformę do jakichś radykalnych posunięć.
Oczywiście byłoby logiczne, by Tusk i Schetyna typowali tego samego kandydata na szefa mazowieckiego PO. Natomiast mogą oni sobie pozwolić na takie różnice zdań w obrębie jednolitej Platformy właśnie dzięki słabości opozycji. Mogą oni rozgrywać swą wewnętrzną grę i walczyć o swe racje, gdyż zdają sobie sprawę z bardzo dużego i stabilnego poparcia udzielanego PO przez elektorat. Stać ich na taki komfort, że mogą w niektórych sprawach zajmować odmienne stanowisko.