Rodzice Igora uważają, że byli policjanci powinni odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci ich dziecka, a nie za tylko przekroczenie uprawnień. Bo teraz czwórce oprawców w mundurach grozi jedynie 3 lata więzienia.
Do sądu przyszedł jedynie Łukasz Rz. To on raził Igora paralizatorem. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Mówił, że Igor Stachowiak był agresywny, nie wykonywał poleceń... Wyraził jedynie żal, że interwencja zakończyła się śmiercią. Były policjant na wstępie zaznaczył, że będzie zeznawał i odpowiadał na pytania sądu, ale rodziców Stachowiaka – już nie. Najwyraźniej bał się spojrzeć w oczy rodzinie chłopaka, który zmarł po jego interwencji.
Przypomnijmy, że do tragicznych w skutkach działaniach policji doszło w maju 2016 roku. Nad ranem, na wrocławskim Rynku, funkcjonariusze zatrzymali Igora. Najpierw mylnie myśleli, że to mężczyzna, który ma zatarg z prawem i się ukrywa.
To, co działo się na rynku zarejestrowały kamery monitoringu. Igor Stachowiak był brutalnie szarpany, duszony, przyciskany do ziemi. Niestety. To był dopiero początek koszmaru. Bo Igor został przewieziony do komisariatu. Tam był po prostu torturowany. Media ujawniły nagrania, na których widać, jak kilku policjantów znęca się nad chłopakiem. Jeden z nich, właśnie Łukasz Rz., raził mężczyznę paralizatorem. Mimo, że ten był skuty kajdankami. Funkcjonariusze nie przestawali zamęczać Stachowiaka, mimo że ten ich prosił, żeby przestali zadawać mu ból. - Nie spocznę, aż oprawy mojego syna nie zostali sprawiedliwie ukarani – mówił Maciej Stachowiak, ojciec Igora.
Wyrok w tej bulwersującej sprawie powinniśmy poznać jeszcze w tym roku. Cała czwórka oprawców Igora, została wyrzucona z policji.