- Mój synek umie się przeżegnać i co wieczór się modli. Kiedy więc będzie gotowy na przyjęcie Chrystusa? - ze łzami w oczach pyta Katarzyna Przybyszewska (29 l.), mama chłopca. Wojtek nie umie powiedzieć, jak bardzo chciałby stanąć przed ołtarzem i złożyć rączki do Boga. Ale jego oczy mówią wszystko... Codziennie klęka przed świętym obrazkiem i szepcze słowa modlitwy.
Niestety, proboszcz z Orchowa pod Słupcą (woj. wielkopolskie), oznajmił rodzinie Wojtusia, że chłopiec może zapomnieć o Pierwszej Komunii Świętej. - Rozmawiałyśmy z księdzem już we wrześniu i październiku o komunii Wojtka, o tym, że chciałybyśmy, żeby Wojtek przystąpił do niej z rówieśnikami - mówi Ewa Przybyszewska (55 l.), babcia malca. - Wtedy ksiądz żadnych obiekcji nie miał - dodaje mama chłopca.
Patrz też: Bydgoszcz: Szatan kazał mi okraść parafię
Ksiądz Tomasz Ryś twierdzi, że Wojtek potrzebuje gruntownego przygotowania. - Na to potrzeba czasu - grzmi duchowny. Ksiądz głuchy jest na argumenty rodziny, że dziecka do przyjęcia sakramentu już lepiej przygotować się nie da. - Jeśli nie choruje, chodzimy z nim do kościoła, chodzi na religię, umie się przeżegnać. On nigdy nie nauczy się żadnej modlitwy, bo nigdy nie nauczy się mówić - mówi mama chłopca. - Ksiądz powiedział nam, że może jak Wojtek skończy 15 lat, to przystąpi do tego sakramentu - mówi babcia Wojtka. Tymczasem dla 10-latka z zespołem Downa każdy dzień to wielki dar. - Dlaczego ksiądz jest tak okrutny? Dlaczego? - pyta mama chorego chłopca.
- Uważam, że dzieci z zespołem Downa i inne dzieci specjalnej troski należy dopuszczać do komunii, pomimo że nie są w stanie przyswoić wiedzy, która jest wymagana od innych dzieci przystępujących po raz pierwszy do tego sakramentu - tak biskup Antoni Długosz (68 l.) z Częstochowy skwitował całą sprawę.