- Bo jazda pod wpływem alkoholu to grzech, a miejscem, w którym następuje odpuszczenie, jest konfesjonał - mówi "Super Expressowi" ks. Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości.
A Orzechowski zgrzeszył. Tydzień temu, wracając z zakrapianego spotkania u znajomych, spowodował kolizję. Przybyła na miejsce zdarzenia policja stwierdziła, że zawartość alkoholu w powietrzu wydychanym przez polityka wynosi blisko 2,2 promila. Orzechowski oczywiście zaprzecza, co znacznie oddala go od upragnionego rozgrzeszenia. - Trzeba umieć się przyznać do swoich win. Najgorszą rzeczą jest udawanie, że "to stało się samo". Najważniejsza jest prawda. Przyznanie się do grzechu jest początkiem drogi do uzyskania rozgrzeszenia - ocenia duchowny.