W piątek przed sądem w Piasecznie ruszył proces dziennikarza i celebryty Piotra Najsztuba (56 l.), który potrącił na pasach 77-latkę! Gwiazdor mediów nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nie miał szans uniknąć wypadku.
Piotr Najsztub na początku rozprawy wyraził zgodę na publikowanie swojego wizerunku. Jak stwierdził jego pełnomocnik, Najsztub jest na tyle znaną osobą, że wszyscy doskonale wiedzą o kogo chodzi.
Dziennikarz powiedział w trakcie rozprawy, że po wypadku miał kontakt z rodziną potrąconej kobiety. Wspomniał o wizycie w szpitalu u ofiary wypadku.
- Dzięki kontaktowi z córką pani Krystyny wiedziałem, że jej mama interesuje się przyrodą. Podarowałem więc jej książkę o tym, jak porozumiewają się między sobą drzewa. Okazało się, że pani Krystyna już czytała tę pozycję. Przyjęła ją jednak ode mnie i podziękowała - mówił Najsztub.
- Wiedziałem również o chorobie nowotworowej pani Krystyny. Chciałem pomóc, ale rodzina wyjaśniła mi, że są w stanie poradzić sobie sami - dodał celebryta.
Na piątkowej rozprawie nie stawili się świadkowie. Nie było męża ofiary, który jest oskarżycielem posiłkowym. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 20 grudnia.
Najsztub w październiku 2017 spowodował wypadek, w którym ranna została kobieta. Jechał bez prawa jazdy, a jego samochód nie był ubezpieczony. 77-letnia kobieta, którą potrącił N., nie doczekała sprawy w sądzie. Zmarła w maju 2018 roku. Okazało się, że była chora na raka.
Piotr Najsztub został już skazany 25 lipca 2018 r. wyrokiem nakazowym, czyli wydanym bez udziału stron. Sąd orzekł, że dziennikarz ma zapłacić 6 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki 77-latce, którą potrącił na pasach. Miał też pokryć koszty sądowe. Wyrok był nieprawomocny. Ale Prokurator Prokuratury Rejonowej w Piasecznie złożył sprzeciw od wyroku nakazowego. I sprawa wróciła do sądu. Dziennikarzowi grożą 3 lata więzienia.