- Policja, na ziemię, trzymaj ręce na widoku! - wykrzykiwali uzbrojeni stołeczni antyterroryści. "Osama" na widok wymierzonych w siebie luf pistoletów maszynowych zachowywał się łagodnie jak baranek. Ten poszukiwany od 5 lat gangster to członek jednej z najgroźniejszych grup przestępczych, tzw. obcinaczy palców.
Wszystko rozegrało się w biały dzień pod Krakowem. Policjanci przygotowali na Piotra M. zasadzkę. Wiedzieli, że bandzior może mieć przy sobie broń. Dlatego wezwali komandosów. Policyjna akcja trwała dosłownie kilka sekund. Zamaskowani funkcjonariusze zajechali "Osamie" drogę tuż przed bramkami na autostradzie. Błyskawicznie wyskoczyli z wozów i wycelowali broń w samochód bandyty. Po chwili wywlekli go ze środka, rzucili na ziemię i skuli kajdankami. "Osama" był zbyt zaskoczony, żeby zareagować. Kilka godzin później skuty kajdankami przestępca był już w Warszawie.
Piotr M. był jednym z członków tzw. grupy mokotowskiej. Zajmował się porywaniem biznesmenów dla okupu. Bandyci na dowód tego, że ich ofiara żyje, odcinali porwanym mężczyznom palce i wysyłali je ich rodzinom. Grupa została rozbita 5 lat temu, jednak kilku jej członkom udało się uciec.
"Osama" robił wszystko, aby zmylić pościg. Miał siedem telefonów komórkowych, przemieszczał się z miasta do miasta i ciągle zmieniał samochody. Teraz może trafić za kraty nawet na 12 lat.