Oskalpowali staruszka dla 400 zł

2009-08-21 4:00

Masakra we Włodawie (woj. lubelskie). Pokój, w którym bandyci dopadli Bolesława Ostaszewskiego (82 l.), wyglądał jak z horroru o krwiożerczych potworach. Mężczyzna nie miał szans w starciu z uzbrojonymi w trzonek od łopaty Krzysztofem F. (22 l.) i Mirosławem J. (26 l.), jego krew i fragmenty mózgu były wszędzie - na ścianach, firankach, nawet na suficie.

Dla tych potworów życie ludzkie było nic niewarte. Bestie i pięcioro ich kompanów już od poniedziałkowego popołudnia szukali pieniędzy na zabawę.

- Obrobimy Bola, ma kasę - Mirosław J. wydał wyrok na pana Bolesława. Ten wiele razy pożyczał mu już drobne sumy w potrzebie, zatrudniał do prac w ogrodzie. Dlatego starszy pan nie zdziwił się wcale, gdy w poniedziałek tuż po godz. 20 zobaczył znajomą postać w swoim domu.

Nie wiedział, że na podwórku czeka spragnione alkoholu towarzystwo. Myślał, że młody sąsiad i jego kolega chcą schronić się przed deszczem. Jak bardzo się mylił! Zwyrodnialcy jak dzikie zwierzęta rzucili się na bezbronnego gospodarza. Z niewyobrażalną furią bili go ostro zakończonym trzonkiem od łopaty, który wzięli ze sobą. Głusi na rozdzierające krzyki gospodarza ocierali tylko z oczu jego krew i bili dalej. Bili tak mocno, że z głowy swej ofiary zdarli skalp. Skóra z tylnej części głowy leżała prawie 2 metry od skatowanego ciała. Z głowy została jedynie krwawa masa.

Zabójcy wpadli 4 godziny po odkryciu morderstwa. Przez ten czas chlali za zrabowane pieniądze.

- Potrzebowaliśmy pieniędzy na wódkę - bez cienia skruchy powiedzieli śledczym. Oprócz 400 zł nie pogardzili czterema wędkami i dwoma starymi telefonami. Za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi im dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki