OSTATNI LIST PETELICKIEGO: Jestem SPOKOJNY o moje dziecko

2012-06-19 18:13

Dla twórcy i dowódcy GROM jednostka wojskowa, którą założył była zwieńczeniem marzeń. Gen. Sławomir Petelicki nie szczędził wysiłków, by żołnierze elitarnych oddziałów specjalnych byli najlepiej wyszkolonymi ludźmi. Nawet po odejściu z GROM-u wiedział co się dzieje w jednostce. Z okazji XX-lecia powstania GROM napisał list, w którym wspominał najlepsze lata w GROM-ie. Ostatni list Petelickiego do GROM został ujawniony już po samobójczej śmierci Petelickiego.

Na nieoficjalnej stronie jednostki GROM - grom.mil.pl - można przeczytać ostatni list do GROM zmarłego gen. Sławomira Petelickiego. Twórca GROM napisał list z okazji 20-lecia GROM-u.

W ostatnim liście Petelicki wrócił pamięcią do lat gdy zakładał GROM. Ujawnił, że nie wszystkim było na rękę powstanie jednostki specjalnej, której celem było prowadzenie działań ratunkowych, akcji bezpośrednich, działań antyterrorystycznych oraz kontrterrorystycznych.

Ostatni LIST PETELICKIEGO - co w nim jest

"GROM powstał z Marzeń, dzięki mądrym ludziom, uporowi i fortelom" - rozpoczął list do GROM-owców Petelicki.

"Uznałem, że Polska powinna mieć taką elitarną jednostkę operacji specjalnych. Ale moje pomysły nie spotkały się z zainteresowaniem" - pisze w liście Petelicki.

"Większość otoczenia starała się przeszkadzać i utrudniać tworzenie jednostki. Gdyby nie fortele i upór, GROM nigdy by nie powstał. Nadwiślańskie Jednostki Wojskowe MSW nie chciały dać nam koszar. Znaleźliśmy miejsce w Akademii Obrony Narodowej. MON nie chciał udostępnić odpowiedniego poligonu - zaoferowali kawałek bagna na bezdrożu, gdzie ćwiczyła artyleria" - wspominał w liście.

"W październiku 1999 roku zostałem zdjęty ze stanowiska dowódcy GROM. Jednostka przeszła do Ministerstwa Obrony Narodowej. Do kwietnia 2009 roku GROM-em dowodzili oficerowie spoza Jednostki, którzy nie przeszli selekcji ani szkolenia. Aktualnie dowództwo GROM składa się z ludzi, którzy byli od początku w Jednostce i brali udział w jej misjach bojowych. Teraz już jestem spokojny o moje dziecko" - kończy list Petelicki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają