Na szczęście marszałek Sejmu chce zmienić przepisy, które uniemożliwiają parlamentarzystom płacenie mandatów. - Posłowie powinni być traktowani jak inni kierowcy - mówi "SE" Bronisław Komorowski (57 l.).
Gdańsk. Piątkowe popołudnie. Jacek Kurski pędzi po ulicy swoim białym oplem. W pewnym momencie auto zaczyna dziwnie wibrować. Okazuje się, że pan poseł złapał gumę. "Bulterier" PiS zakasuje rękawy i błyskawicznie wymienia przebite koło. Po kilku minutach zadowolony z siebie i swojej roboty wsiada do auta i... zawraca na podwójnej ciągłej. Gdyby na miejscu był patrol policji, poseł PiS "zarobiłby" 200 zł mandatu i 5 punktów karnych. Ale Kurski doskonale wie, że włos z głowy mu nie spadnie. Bo nawet gdyby chciał dostać mandat, policjant i tak mu go nie wypisze. Posła chroni bowiem immunitet i cała sprawa skończyłaby się na przesłaniu informacji do marszałka Sejmu. Jak ustalił "SE", w tej kadencji takich przypadków było 9. Żaden z przyłapanych posłów mandatu nie zapłacił, choć nie zasłaniał się immunitetem. Nic więc dziwnego, że Bronisław Komorowski postanowił zmienić ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. - Coraz więcej posłów wolałoby, jak zwykli kierowcy, zapłacić karę. Dlatego przedstawiłem prezydium Sejmu oraz klubom propozycję zmian w ustawie - tłumaczy Komorowski.
Według naszych informacji jest szansa, że projekt marszałka zyska poparcie wszystkich klubów poselskich i nowe przepisy zaczną niebawem obowiązywać. Także posła Kurskiego...