O tej kradzieży w 2015 r. mówiła cała Polska. Zatrudniony pod fałszywym nazwiskiem w firmie ochroniarskiej konwojent w trakcie rozwożenia pieniędzy do banków w Swarzędzu odjechał wypełnionym gotówką samochodem. Przez wiele miesięcy złodziej był nieuchwytny. W końcu policjantom udało się zatrzymać członków grupy, którzy wymyślili, a potem zrealizowali misterny plan skoku. Wszyscy pochodzili z Łodzi. W lipcu 2017 r. sąd wymierzył im kary od sześciu do ośmiu lat więzienia. Jednym ze skazanych był Adam K., który odpowiadał z wolnej stopy. Po wyroku zaczął się ukrywać. Wpadł we wtorek pod jednym z łódzkich szpitali. Na ekstradycję do Polski czeka jeszcze zatrzymany na Ukrainie Grzegorz Ł. - mózg całego skoku i szef firmy, w której zatrudniony był fałszywy konwojent.
ZOBACZ TAKŻE: Zeznania konwojenta: Ukradłem 8 mln, bo moje dzieci klepały biedę