W czasach pogańskich palono czarownice na stosie, ale nie miało to nic wspólnego z karą za czarną magię, ale ze słowiańskim obrządkiem wziętym z Indii. Był to dobrowolny zwyczaj ze strony kobiet, które płonęły na stosach ze swoimi mężami. Według historyków jednak pierwszy proces skazania kobiety o czarną magię odbył się w 1511 r w Waliszewie pod Poznaniem. Zginęła wtedy staruszka oskarżona o… zepsucie piwa czarami. Jednak w XVI w. trudno mówić o dosłownym paleniu i morderstwach. Głównie kobiety odpowiedzialne np. za wysuszanie krowich wymion, stosowanie naparów miłosnych czy magicznych ziół skazywano na grzywnę, publiczną pokutę albo wypędzano z rodzinnych stron.
Samosądy na czarownicach i czarownikach dokonywano najokrutniej wiek później. Każdy mógł zostać posądzony o konszachty z piekielnymi siłami, ale z drugiej strony każdy też chronił się ziołami czy innymi magicznymi rytuałami przed nimi. W 80-90 proc. przypadków o czary posądzano kobiety, które nazywano „naczyniami pełnymi demonów”. Najwięcej procesów o czary odnotowano w Wielkopolsce, stanowiły aż 37,6 proc. wszystkich procesów. Wśród 1316 osób oskarżonych o czary, życie straciło 558, w tym 535 kobiet i 23 mężczyzn.
Ostatnią w Europie spaloną na stosie czarownicą była Barbara Zdunk, Polka. Ostatni proces o czary odbył się 21 sierpnia 1811 r. w Reszlu pod Kętrzynem. Za co? Zdunk miała kilkoro dzieci z różnymi mężczyznami. Kobieta zakochała się jednak w 16 lat od siebie młodszym mężczyźnie, jednak on odrzucił jej zaloty. Zdunk miała więc z zemsty podpalić dom, w którym nocował niedoszły kochanek i tak zajęło się sześć budynków i zginęło dwoje ludzi. Śledztwo w tej sprawie wykazało, że podpalaczką jest zakochana Zdunk. Historycy jednak nie mają pewności co do jej winy. Niewykluczone, że Zdunk była upośledzona umysłowo, a pożar wzniecili polscy żołnierze armii napoleońskiej. Jednak opinia publiczna uznała Zdunk za czarownicę i żądała publicznego spalenia na stosie. Kobieta faktycznie spłonęła, ale kat był dla niej łaskawy. Aby nie płonęła żywcem najpierw ją udusił, dopiero później podpalił stos.