Ostatnia podróż Prezydenta Lecha Kaczyńskiego

2010-04-19 5:15

"Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki: bądź pochwalony Boże wielki!" - brzmiało nad Warszawą w niedzielny poranek. "Tobie śpiewa żywioł wszelki..." - śpiewali warszawiacy na pożegnanie Lecha Kaczyńskiego (61 l.) i Jego żony Marii (67 l.).

Zanim Pierwsza Para opuściła już na zawsze rodzinne miasto Prezydenta, trumny z Ich ciałami przejechały po raz ostatni obok Ratusza, z którego Lech rządził jako prezydent stolicy i obok Muzeum Powstania Warszawskiego. To dzięki Jego staraniom otwarto tę placówkę po 15 latach obietnic poprzedników.


Warszawa, w której Lech Kaczyński się urodził, pożegnała swego Syna wczesnym rankiem. O godz. 7.10 z archikatedry na Starym Mieście karawany z ciałami Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonki Marii ostatni raz przejechały ulicami miasta. Był to ostatni akt wzruszającego warszawskiego pożegnania Pierwszej Pary, które zaczęło się w sobotni wieczór, a trwało aż do niedzielnego poranka. Wielkie czuwanie przy trumnach Lecha i Marii rozpoczął brat Prezydenta Jarosław (61 l.), a potem aż do szóstej rano czynili to warszawiacy. Bo tu w archikatedrze mogli oddać po raz ostatni hołd Parze Prezydenckiej. Kolejka chętnych ciągnęła się aż na Rynek Nowego Miasta.

Patrz też: Zostawili stolicę w żałobie

Zanim Pierwsza Para wyruszyła w swą ostatnią podróż przez Warszawę na lotnisko Okęcie, krótką mszę odprawił metropolita warszawski, arcybiskup Kazimierz Nycz (60 l.). Potem ruszył kondukt żałobny. Przed archikatedrą zabrzmiała pieśń "Kiedy ranne wstają zorze", a kiedy zabiły dzwony, tłum zaintonował hymn narodowy. Dalej karawany z trumnami ruszyły do stołecznego Ratusza i pod Muzeum Powstania Warszawskiego. Trasę wybrano nieprzypadkowo. - To jest symboliczne pożegnanie Lecha Kaczyńskiego z Warszawą - tłumaczył minister w Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin (41 l.). W latach 2002-2005 Lech Kaczyński był prezydentem stolicy. Z kolei Muzeum Powstania Warszawskiego, o które powstańcy kombatanci prosili prawie 15 lat, powstało dzięki Jego uporowi.

Przed Ratuszem tłum zaczął się zbierać już przed siódmą rano. Kiedy pojawił się kondukt, rozległy się oklaski, ludzie rzucali na karawan pęki żonkili. Szczególnie wzruszające było pożegnanie przed Muzeum Powstania Warszawskiego. Przybyła tam grupa powstańców. Kombatanci nie kryli łez. Po godzinie kondukt dotarł na Okęcie. Tam Prezydencką Parę pożegnali najbliżsi: córka - Marta (30 l.) z mężem i brat Marii Kaczyńskiej - Konrad Mackiewicz. Po krótkiej uroczystości o godz. 8.25 wojskowa casa wzbiła się w powietrze. Prezydencka Para na zawsze opuściła Warszawę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki