- Trzeba przeciwdziałać niekorzystnym zjawiskom w państwie. Mieszkańcy małych miast i miasteczek czekają na realną pomoc - apelował w piątek z mównicy sejmowej przedostatni mówca w tym roku, poseł Bogdan Rzońca (51 l.) z Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, po jego wystąpieniu posłowie nie zabrali się do pracy. Wręcz przeciwnie. Jednak zanim rozjechali się do domów, był krótki rachunek sumienia i mocne postanowienie poprawy. - Jestem nowym posłem, ciągle się uczę. Nie wiedziałem, że to tak ciężka praca. Myślę, że zrobiłem wiele, ale wiele jeszcze mogę zrobić - oświadczył w piątek Jerzy Borkowski (55 l.) z Ruchu Palikota, który jest ostatnim posłem w tym roku występującym na mównicy. Tak jak on pracował w tym roku cały Sejm. Dużo obietnic, mało rezultatów! Parlamentarzyści spakowali się i rozjechali do domów. Mogą już rozpoczynać przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Kolejne posiedzenie Sejmu planowane jest dopiero na 3 stycznia 2014 roku.
Co innego zwykli ludzie, którzy codziennie harują nawet po kilkanaście godzin. Dla wielu z nich nie wystarczy czasu na świąteczne przygotowania. Będą pracowali także w Wigilię. - Normalny człowiek musi pracować 7 dni w tygodniu przez cały dzień. Nie ma wyjątku: czy idą święta, czy nie - mówi nam pani Katarzyna Garbaciak (34 l.), sprzedawczyni ze sklepu spożywczego spod Poznania. Przypomnijmy, że za swoją pracę posłowie pobierają w sumie około 12,5 tysiąca złotych pensji i diety! A do tego za darmo latają samolotami i mają zagwarantowane miejsce w pociągu. Na święta na pewno zdążą.
Katarzyna Garbaciak (34 l.) pracuje w sklepie
- W normalnej pracy nie ma co marzyć o urlopie przed świętami, ale jak widać, w polskim parlamencie normalnie nie jest - mówi Katarzyna Garbaciak (34 l.), która nawet w Wigilię będzie musiała pracować w sklepie pod Poznaniem. W wolnym czasie musi sprzątać dom, kupić prezenty i ubrać choinkę. No i napiec ciast i przygotować wszystko do Wigilii.