O tym, jak bardzo cierpi Alanek pogryziony przez amstaffa, pisaliśmy wczoraj. Chłopiec przeszedł operacje przyszycia odgryzionego nosa. Lekarze musieli mu pozszywać poszarpane policzki i wargi. W przyszłości jednak chłopca czeka jeszcze przynajmniej kilkanaście operacji plastycznych.
Sebastian Szczęsny, który nie upilnował psa, dostał już prokuratorskie zarzuty narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Grozi mu za to nawet 10 lat więzienia. Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu ojca. Trafił do zakładu karnego w Iławie.
Mężczyzna przyznał się do wszystkiego i czeka na wyrok sądu. Wie jednak, że nawet najsurowsza kara nie wróci synkowi zdrowia. Alanek do końca życia może mieć zdeformowaną buzię.
Przeczytaj koniecznie: Minister infrastruktury: TŁOK w pociągach to wina pasażerów
- Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Niestety, to niemożliwe - mówi Sebastian. - Tak naprawdę nie ma słów, którymi mógłbym błagać syna o przebaczenie. Mam nadzieję, że kiedyś będzie w stanie to zrobić. Bo ja sobie chyba nie wybaczę nigdy...
Alankiem opiekują się jego babcia Jadwiga Szczęsna (50 l.) i mama, Magda (18 l.). Praktycznie nie odchodzą od szpitalnego łóżka, w którym leży dziecko.
- Zrobimy wszystko, by mój wnuczek miał normalną buzię - mówi "Super Expressowi" pani Jadwiga. Kobieta nie chce za wszystko co się stało obwiniać tylko syna. Winni są wszyscy dorośli, którzy tego dnia opiekowali się maluchem.
- Sebastian płakał z rozpaczy, kiedy zobaczył, co jego pies zrobił Alankowi. Przecież on tego nie chciał - mówi babcia pogryzionego chłopca. - Do tragedii doszło w moim domu. Do tej pory jesteśmy wszyscy w szoku.