Choć teraz na procesie Janusz M. opowiada, że ze zniknięciem siostry nie ma nic wspólnego, to gdy policja rozwiązywała makabryczną zagadkę, mężczyzna wszystko śledczym wyśpiewał. Konflikt między Barbarą a jej przyrodnim bratem Januszem pojawił się, gdy kobieta przeprowadziła się do jego domu z Piły. Na starość nie chciała być samotna. Sprzedała więc swoje mieszkanie, część pieniędzy przeznaczyła na remont domu brata, resztę (50 tys. zł) dała mu na przechowanie. Gdy zaczęła się o nie upominać, zaczęły się kłótnie. 25 maja 2011 r. doszło do tragicznej awantury o gotówkę. Według prokuratury okręgowej mężczyzna popchnął siostrę, która przewracając się, uderzyła głową o schody, a potem ją udusił. Martwą kobietę owinął w folię i autem przewiózł nad rzekę. Tam w 200-litrowej beczce, oblewając benzyną, przez całą noc palił zwłoki, a prochy wrzucił do wody. Początkowo Janusz M. zgłosił policji zaginięcie siostry, ale śledczy nie dali się wywieść w pole. Janusz M. stanął przed sądem. Za kratkami może spędzić nawet resztę swoich dni. Na ławie obok niego zasiadła wczoraj żona Danuta M. (54 l.), która odpowiada za zacieranie śladów zbrodni.
OSTRÓWEK: Janusz M. zabił siostrę i spalił ją w beczce
Miał zapewnić jej opiekę i godną starość, a zgotował śmierć. Janusz M. (57 l.) z Ostrówek pod Chodzieżą (woj. wielkopolskie) zabił swoją siostrę Barbarę K. (63 l.), jej ciało spalił w beczce, a prochy wrzucił do Noteci. Proces w tej bulwersującej sprawie ruszył właśnie w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.