W środę policjanci CBŚ w domu pod Lublinem zatrzymali Piotra O. , a śledczy lubelskiej prokuratury apelacyjnej zarzucili mu wyciągnięcie od kilkunastu przedsiębiorców z całej Polski 5 mln złotych. Na trzy miesiące trafił do aresztu.
Wprawdzie wobec wyłudzonych 40 mln złotych, za które w 2003 roku sąd skazał go na 14 lat więzienia (sąd apelacyjny zmniejszył wyrok do 8 lat, z czego Piotr O. odsiedział 6 lat) to betka, ale robi wrażenie Wtedy jeździł po całym świecie i podawał się za wybitnego specjalistę od finansów, lekarza, arystokratę.
Zobacz też: 83-letni pan Marian z Warszawy zatrzymał oszustów! BRAWO
Obiecywał gigantyczne zyski, a ludzie mu wierzyli. Romario powierzył mu blisko pięć milionów dolarów. Zarówno brazylijskiemu piłkarzowi, jak i innym inwestorom wysyłał sfałszowane wyciągi bankowe, z których wynikało, że ich pieniądze procentują. Teraz działał podobnie.
- Piotr O. podawał się za specjalistę z dziedziny finansów. Jego zdolności z zakresu zarządzania oraz znajomość rynku miały w krótkim czasie doprowadzić do uzyskania dużych zysków – opowiada Renata Laszczka – Rusek z lubelskiej policji.
Przeczytaj: Oszustwo roku! Metro straciło pół miliona
Co ciekawe, działał nawet wtedy, gdy siedział w więzieniu. W lipcu 2008 roku zobowiązał się wobec warszawskiego banku do spłaty zaciągniętego dla niego przez inną osobę kredytu w wysokości 2,5 mln złotych. Nie spłacił.
Piotr O. na wolność wyszedł w 2009 roku. Dalej widywano go dobrze ubranego, jeżdżącego luksusowymi autami. Wciąż ma słabość do dobrych zegarków. Wprawdzie nie takich jak wykonany z białego złota Breitling wart grubo ponad 200 tys zł., który w 2003 roku znaleziono w jego domu. Zegarki, które mial przy sobie w chwili aresztowania warte były jedynie 10 tys. zł.