Wszystko wyglądało bardzo wiarygodnie. Do sekretariatu redaktora naczelnego zadzwonił najpierw mężczyzna podający się za oficera prasowego rzeszowskiego Zakładu Karnego. Poinformował nas, że Mariusz Trynkiewicz zamierza udzielić wywiadu trzem redakcjom (prócz Super Expressu także Faktowi i Gazecie Wyborczej).
Zobacz też: Mariusz Trynkiewicz wygrał. Pańswo wypuszcza bestię na wolność!
Zorientowaliśmy się, że to oszust. Mimo to porozmawialiśmy z podstawioną „bestią” i przyznać trzeba, że była dobrze przygotowana. Rzekomy „Trynkiewicz” opowiadał o swoim ciężkim losie w więzieniu, o tym, jak bardzo się zmienił. Był też gotów sprzedać swoje wspomnienia, które spisywał w więzieniu.
- Otrzymuję sygnały, że ten człowiek musiał dzwonić do wielu redakcji – mówi nam Jarosław Wójtowicz,rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Rzeszowie. - Z tego, co wiem, podszywał się pode mnie, zastanowię się, co dalej z tą sprawą zrobić. Poinformowałem swoich przełożonych o tej sprawie. Jest na tyle poważna, że prawdopodobnie zajmie się nią policja.