Samo odczytywanie aktu oskarżenia zajęło prawie dwie godziny, bo... bezczelny oszust na każdym kroku próbował robić sobie żarty z sędziego.
Na początek stwierdził, że potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarskiej, bo zemdleje. - Mam zawroty głowy, to pewnie po dzisiejszej wizycie u dentysty - oświadczył osłupiałemu sędziemu. Do szczycieńskiego sądu przyjechały aż dwie karetki. Po kilkudziesięciu minutach badań lekarz stwierdził, że oszustowi nic poważ-nego nie jest i proces można kontynuować.
Przeczytaj koniecznie: Bezrobotny udawał milionera, zwiedził Paryż i Amsterdam na obietnicę przelewu 150 tys. złotych
Nie trzeba było długo czekać na nowy pomysł Bernarda Chmielewskiego. - Nie słyszę, co czyta prokurator z aktu oskarżenia. Niech czyta głośniej - kolejny raz próbował symulować, tym razem utratę słuchu.
Nie pomogło, więc prokurator wyliczał grzeszki oszusta. A Bernard Chmielewski ma ich wiele. Przez kilka miesięcy udawał wojewódzkiego koordynatora służb ratunkowych. Wynajmował od firm w całym kraju karetki pogotowia wraz z obsługą, twierdząc, że na polecenie wojewody patroluje Warmię i Mazury. Jeździł po wsiach i miasteczkach, udając ważniaka. Oczywiście za wynajem karetek nie zapłacił. Podobnie jak za setki koszy kwiatów, drogie prezenty, które zamawiał na lipną firmę czy usługi telefoniczne. Wyłudził w ten sposób ok. 200 tys. zł.
Odpowie za to podczas rozpoczętego właśnie procesu. Fałszywym milionerem sąd zajmie się za kilka miesięcy.
Oszustwa Bernarda: