Noah R. (44 l.) pojawił się w marcu zeszłego roku. Elokwentny naukowiec, kształcony na europejskich uniwersytetach, niemal natychmiast dostał pracę w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Nauk Społecznych w Otwocku, w Wyższej Szkole Handlu i Prawa im. Ryszarda Łazarskiego w Warszawie, w Wyższej Szkole Biznesu, Administracji i Technik Komputerowych w Warszawie oraz na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach. Na rektorach robił takie wrażenie, że nie sprawdzali, dlaczego dokumenty profesora prawa to zwykłe kserokopie. Przez pół roku Noah R. dostawał minimum 4 tys. zł w każdej ze szkół. Żył więc dostatnio.
Przeczytaj koniecznie: RANKING UCZELNI 2011 – Uniwersytet Warszawski pierwszy, Uniwersytet Jagielloński drugi, Politechnika Warszawska trzecia
Do czasu, kiedy jeden z pracowników uczelni w Siedlcach poprosił polskie Ministerstwo Edukacji o potwierdzenie dyplomów. Wtedy okazało się, że na zagranicznych uczelniach o profesorze nikt nie słyszał, jego publikacje nie istnieją, a Noah R. to oszust.
Sprawę już prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście, ale "profesorek" czmychnął do Izraela.