To była chwila prawdziwej grozy w stareńkiej kamienicy przy ul. Krakowskiej w Bytomiu (woj. śląskie). Bracia Paweł i Adam pojawili się tam, żeby z przeznaczonego do remontu budynku usunąć gruz. Robotnicy pracowali na balkonie kamienicy, gdy nagle doszło do katastrofy. Na pracujących osunął się kawał dachu starego budynku. Lecące deski, belki i kawałki muru zaczęły przysypywać górali. Pawła spadająca konstrukcja dachu wyrzuciła z balkonu. Mężczyzna spadł w dół z wysokości ok. 10 metrów. Adama gruz przygniótł na miejscu pracy.
- Brat wylądował zaraz pod ogrodzeniem posesji, dobrze, że nie trafił na stertę gruzu leżącą pod balkonem. Mnie natomiast przysypało na balkonie. Sterta drewna i gruzu przygniotła moją nogę, dzięki temu nie spadłem głową w dół. Po prostu zwisałem z balkonu, a unieruchomiona noga utrzymywała mnie w powietrzu - mówi starszy z braci.
Na szczęście akcja strażaków szybko wyswobodziła Adama Michalika. Cudownie ocalał jego brat Paweł, który tuż po upadku wstał o własnych siłach! Obaj jednak trafili do szpitala. Tam okazało się, że ich obrażenia są zaskakująco niewielkie. Pan Paweł złamał rękę i po jej włożeniu w gips wyszedł ze szpitala. Adam Michalik jeszcze został pod opieką medyków. W wypadku doznał zerwania więzadeł nogi. Tej przygniecionej, która uratowała mu życie.