Dlaczego Kasia musiała zginąć? To pytanie zadają sobie zarówno jej zrozpaczeni bliscy, jak i śledczy, którzy wciąż nie wyjaśnili motywów tej potwornej zbrodni. Piękna blondynka z dyplomem tłumacza miała przed sobą przecież całe życie.
- To była wspaniała dziewczyna. Uwielbiała podróżować, była wielką pasjonatką życia. Jej śmierć to dla mnie szok - mówi przyjaciel Kasi z Młodzieżowego Koła Krajoznawczo-Turystycznego w Radomiu. To tam po studiach z historii sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Kasia współtworzyła rocznik "Radomskie Studia Humanistyczne". Do Warszawy przyjechała zaledwie dwa lata temu i zdobyła dyplom tłumacza języka włoskiego. Szybko znalazła pracę w kilku szkołach językowych. Dorabiała, udzielając korepetycji w swoim mieszkaniu na Woli.
I właśnie tam zginęła. Nie podejrzewała, że nieśmiały bibliotekarz, student filologii klasycznej, który chciał się u niej uczyć włoskiego, jest niezrównoważonym wielbicielem Hannibala Lectera, filmowego mordercy i kanibala. Nie wiadomo, co wydarzyło się między nimi w ubiegłą środę, ale makabryczne skutki ich spotkania wstrząsnęły całym krajem. Kajetan zabił Kasię, obciął jej głowę, spakował zwłoki do torby podróżnej i plecaka, a potem przewiózł taksówką na Żoliborzu, gdzie wynajmował pokój. Od tamtej pory się ukrywa.
- Skierowaliśmy wniosek o wydanie europejskiego nakazu aresztowania, bo nie wykluczamy, że zbiegł za granicę - mówi Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Hannibal z Żoliborza nie był pasażerem żadnego samolotu wylatującego ostatnio ze stolicy, ale mógł wsiąść do pociągu albo wydostał się z kraju autostopem. Wiadomo, że wypłacił z banku kilkanaście tysięcy złotych. Śledczy wykluczają, by 27-latek miał zadatki na seryjnego mordercę. Uważają, że działał zbyt chaotycznie, bez planu. Bardziej prawdopodobne jest to, że ma zaburzenia psychiczne i może być bardzo niebezpieczny.
Zobacz: Sąsiadka zamordowanej przez "Hannibala z Żoliborza" nauczycielki: słyszałam jak odcinał jej głowę