Warszawscy kierowcy czekali na ten moment 10 miesięcy. Bo tyle trwała naprawa tunelu Wisłostrady, w którym w sierpniu 2012 roku podczas budowy stacji metra Powiśle doszło do gigantycznej awarii. Utworzyło się osuwisko, które zagrażało konstrukcji tunelu. Ot, nic nowego w europejskiej stolicy. Co i rusz na kluczowej inwestycji w mieście dochodzi do awarii, sytuacja wymyka się spod kontroli i potem wszystko naprawiane jest ulubioną metodą polskich inżynierów- czyli metodą na sznurek. Niestety dla warszawiaków oznaczało to godziny stracone w korkach, męczące przesiadki w zatłoczonej do granic możliwości komunikacji miejskiej i oczywiście dodatkowe miliony złotych wydane z miejskiej kasy. W czasach kryzysu, to wydatki niepotrzebne, zaiste.
>>> Gronkiewicz-Waltz tłumaczy się po awarii w tunelu Wisłostrady: postawimy tam człowieka
I tak w ostatnią niedzielę nastąpił wyczekiwany miesiącami moment. Niemalże o świcie na Wisłostradę zjechali się wszyscy święci z Ratusza. Na czele spoglądająca w niebo wspomniana wcześniej stołeczna meteorolog tzn. prezydent Hanna Gronkiewicz- Waltz. Razem z nią Jacek Wojciechowicz zastępca odpowiedzialny za drogi i szefowa Zarządu Dróg Miejskich Grażyna Lendzion. Ale nawet ta delegacja Vip- ów nie zapobiegła zbliżającej się katastrofie. Bo urzędnicy, ba, nawet miejskie służby drogowe zapomniały sprawdzić drożność studzienek. Nikt też nie zainteresował się zamkniętą zasuwą kanalizacji burzowej. Efekt? O godz. 14 zaczęło się drugie otwarcie tunelu... i to odbyło się z naprawdę wielką pompą. Otóż na jezdni w stronę Łomianek ze studzienek zaczęła wybijać woda. Trzeba było wstrzymać ruch. Wezwani na miejsce strażacy zajęli się odpompowywaniem wody. W tym czasie urzędnicy patrzyli na jezioro na jezdni i nie wierzyli własnym oczom...
Gdzie pójdzie chmura...
A przecież ich szefowa Hanna Gronkiewicz- Waltz już dwa tygodnie wcześniej podczas pierwszej ulewy w stolicy tłumaczyła, że gdzie pójdzie chmura, przewidzieć się nie da się i ratusz nie ma wpływu, na to gdzie spadnie ulewa. Szkoda, że zamiast tego szefowa ratusza nie przypomniała, że zamiast patrzeć w niebo trzeba na bieżąco sprawdzać drożność studzienek i kanalizacji burzowej. Wtedy otwarcie tunelu odbyłoby się bez kompromitujących niespodzianek, po raz kolejny obnażających niekompetencje stołecznych drogowców.