Owsiak jednak zostaje. "Dźgnij się w łeb, chłopaku!'

Owsiak nie radzi sobie z krytyką, jaka pojawia się w internecie i prawicowych mediach. Postanowił więc odejść z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Rezygnuję ze wszystkiego. Złożyłem rezygnację ze wszystkiego. To samo zrobiła moja żona. Cała nasza załoga powiedziała: "Jurek, Dzidzia, dalej będziemy pracowali, chociaż będzie piekielnie trudno, że nie jesteśmy razem" - powiedział Owsiak podczas emocjonalnego wystąpienia na swoim wideoblogu.

- To, co się wydarzyło w ostatnim czasie, jest czymś nieprawdopodobnym. Jest czymś, co się nie mierzy z niczym realnym, ponieważ jeśli chcę to do czegoś porównywać, to niestety muszę to porównywać do zapachu komór gazowych, do języka nazistowskiego, komunistycznego, do słów, które mogły padać w Katyniu, mogły padać w Auschwitz. Coś niebywałego! 2014 rok, XXI wiek, Europa zjednoczona - żalił się szef WOŚP.

Dodał też, że wycofał swoje z członkostwo w Radzie Społecznej przy Rzeczniku Praw Obywatelskich.

Jednak później Owsiak zmienił swoją decyzję. Stało się to pod wpływem poruszających listów, jakie dostał od wolontariuszy WOŚP.

- Już byłem na zupełnym zakręcie. Byłem człowiekiem, który sobie powiedział: "Dobra, OK, jeżeli jest taki dym, to może ja muszę gdzieś na bok usiąść i niech to wszystko idzie. Niech nikt nawet nie myśli, że jeszcze gdzieś są jakieś podejrzenia o coś". A potem sobie pomyślałem: "Dźgnij się w łeb, chłopaku! Skoro to poderwałeś do boju, to robimy to dalej. Robimy to przez cały czas. I robimy to teraz z jeszcze większą energią! Bo miliony Polaków dały nam znać: nie chcemy faszyzacji tego kraju" - kończy Jurek.

Czytaj więcej: Jurek Owsiak pozwał blogera za nazwanie go "hieną cmentarną"