Spółki energetyczne skupiają się teraz głównie na tym, by zapewnić Polakom bezpieczeństwo energetyczne i akceptowalne ceny prądu. Niestety, o to drugie coraz trudniej. Rosną ceny węgla i gazu. W dodatku skoki cen bardzo trudno przewidzieć. Pozostanie przy tradycyjnych paliwach jest też niemożliwe z powodu rosnących cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Każda firma w Unii Europejskiej – energetyczna czy inna działająca w przemyśle – korzystająca z paliw kopalnych, musi wykupić specjalne talony, czyli uprawnienia na emisję do atmosfery szkodliwych gazów (m.in. dwutlenku węgla) i pyłów. Gdybyśmy zliczyli te wszystkie koszty, nasze rachunki za prąd musiałyby wzrosnąć kilkukrotnie!
Chroni nas tarcza solidarnościowa
Na razie większość z nas nie odczuwa jeszcze podwyżek, dzięki rządowej tarczy solidarnościowej, która zamroziła ceny do określonych limitów. Przeciętne gospodarstwo domowe oszczędza w tym roku na rachunkach za prąd od 2 do 3 tys. zł. Tyle dopłacają do naszych rachunków spółki energetyczne i rząd - przeciętnie odbiorcy płacą tylko ok. 40 proc. realnej ceny energii. Jednak programy osłonowe nie mogą przecież działać wiecznie.
W tej sytuacji pomóc może tylko kosztowna transformacja energetyczna, czyli przejście z wytwarzania energii z paliw kopalnych (węgiel kamienny, brunatny czy gaz) na korzystanie z odnawialnych źródeł energii oraz budowa elektrowni jądrowych.
Konieczne inwestycje
W Polsce obecnie ponad 70 proc. energii elektrycznej wytwarza się z węgla. By nastąpiła transformacja energetyczna, konieczne są inwestycje:
- zastąpienie elektrowni węglowych źródłami zero i niskoemisyjnymi - elektrowniami jądrowymi i odnawialnymi źródłami energii, czyli elektrowniami wiatrowymi na lądzie, elektrowniami wiatrowymi na morzu, farmami fotowoltaicznymi, fotowoltaiką prosumencką (panelami należącymi osób prywatnych i małych firm) oraz elektrowniami wodnymi),
- modernizacja sieci przesyłowych i dystrybucyjnych – wymagają tego nowe źródła energii,
- budowa magazynów energii – odnawialne źródła energii produkują energię zależnie od pogody i pory dnia, gdy jest jej za dużo, trzeba ją gromadzić, a uwalniać, gdy jest potrzebna,
- zwiększenie mocy systemu – z powodu elektryfikacji gospodarki, transportu i ogrzewania potrzebujemy do 2030 r. ok. 30 proc. energii więcej.
Gigantyczne koszty
Łączny koszt inwestycji tylko przez najbliższych 7 lat został oszacowany na co najmniej ok. 600 mld zł! Wynika to z raportu analityków EY przygotowanego na zlecenie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. To prawie tyle, ile wynosi w tym roku cały budżet naszego kraju! Ten koszt będą musiały ponieść spółki energetyczne, które już zaczęły konieczne inwestycje. Spółki liczą na pomoc państwa i środki z funduszy europejskich.
Partnerem materiału jest PKEE