Sąsiedzi twierdzą, że to nie pierwszy agresywny wybryk Pawła. Skarżą się, że nie mogą liczyć na wsparcie stróży prawa. - Policja nam nie pomaga. Nie możemy na nich liczyć. Trzy tygodnie temu wzywaliśmy policję, nie przyjechała. Cztery tygodnie temu wzywaliśmy, nie przyjechała. Mamy dość. Będziemy słać skargi wyżej i dalej. To się musi skończyć. Tak żyć się nie da - mówi jedna z mieszkanek okolicy. Inny sąsiad przekonuje, że Paweł "oczy ma mętne" i "wygląda na pobudzonego". - Mówi nam, że nic mu nie zrobimy, bo leczy się na schizofrenię. Ostatnio rzucał siekierą w drzwi do komórki, a my akurat za chwilę musieliśmy wyjść z domu i iść do pracy. Baliśmy się, czy zamiast w drzwi, nie rzuci w nas. Nie wiemy, co bierze, ale po tym czymś dostaje szału. Strzela z wiatrówki, rzuca siekierą. Raz wyrzucił drzwi od mieszkania przez okno. Rozbiły się na podwórku - opowiada przerażony. Co jeszcze musi się stać, żeby policja zrobiła porządek z niebezpiecznym typem?
AKTUALIZACJA
W związku z tym zdarzeniem sprawca usłyszał zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i spowodowania obrażeń, które nie naruszyły czynności narządów ciała na czas powyżej 7 dni. Zarzut ma oparcie w opinii biegłego. Oprócz tego podejrzany jest o trzykrotne kierowanie gróźb karalnych - przekazał Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po publikacji SE.pl, minister polecił zająć się tą sprawą. Sprawca został zatrzymany i usłyszał trzy prokuratorskie zarzuty:kierowania gróźb karalnych i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Na polecenie Zbigniewa Ziobry prokuratura wniosła do sądu o tymczasowe aresztowanie tego mężczyzny. Chodziło o to, by go odizolować od ludzi, których zastraszał. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował sprawcę napaści z Pabianic.