Leszek Maliński to postać w Pabianicach dobrze znana. Mieszkańcy określali go "pierwszym komunistą w mieście". Do PZPR wstąpił zaraz po maturze. Szybko wspinał się po szczeblach partyjnej kariery. Ta otworzyła mu drogę do wysokich stanowisk w fabrykach włókienniczych.
Gdy komunizm upadł, wstąpił do SdRP, potem do SLD. W 1990 roku, jako jedyny człowiek z komunistyczną przeszłością, dostał się do Rady Miasta. Zasiadał w niej nieprzerwanie przez 16 lat. Dwukrotnie był przewodniczącym rady.
Przeczytaj koniecznie: SLD chce likwidacji Funduszu Kościelnego. Na emerytury dla księży poszło z budżetu ponad 80 milionów zł
Od pewnego czasu chorował na serce. Miał wszczepioną zastawkę. Niedawno w stanie krytycznym trafił do szpitala. Wiedział, że zostało mu już niewiele życia. Poprosił o wizytę księdza. Do sali przyszedł prałat Ryszard Olszewski (70 l.), dziekan dekanatu pabianickiego, proboszcz parafii Maksymiliana Kolbego, najwyższy stopniem duchowny w Pabianicach. I wtedy stał się cud. Leszek Maliński na łożu śmierci nawrócił się i wyznał wiarę w Boga!
- To był najpiękniejszy dzień w moim życiu, w życiu kapłana - nie ukrywał wzruszenia ksiądz Olszewski. - Pokazałem panu Malińskiemu obrazek Matki Boskiej. On go ucałował. Powiedziałem: "Niech Matka Boska przeprowadzi cię na tamten brzeg". Wtedy on wyznał, że uwierzył w Boga, że się z nim pojednał - opowiada ksiądz Olszewski. Kilka godzin później Leszek Maliński zmarł.