Niejeden poseł marzyłby o takim poparciu, ale nie on. Janusz Palikot narzeka, że jest za wysoko w sondażach. A on chciałby niżej, najlepiej na końcu. Dlaczego? Bo, jak twierdzi, dużo lepiej znosi nagany i konfrontacje.
"Skończę jak Rokita, Gilowska i Marcinkiewicz! Muszę chyba doprowadzić do jakiegoś poważnego skandalu, żeby trochę podpaść opinii publicznej, zlecieć w sondażach, spalić się w oczach..." - martwi się na blogu Palikot.
Problem w tym, że zrobienie skandalu nie jest już takie proste.
"Ale co robić? W kogo walić, żeby było coraz gorzej? Lech K. ledwie zipie, coraz bardziej mi go żal. Jar jedna nogą już poza PiS-em, wszyscy to mówią, więc walić w Jara to dyshonor. Charyzmatyczni liderzy lewicy - szkoda gadać, z kim tu się bić?! Strzelać do swoich nie chcę, moi są fajni. Kościół? PZPN? Doprawdy, nie wiem!" - żali się poseł.
Jest jednak ktoś, kto może pomóc: wierni czytelnicy bloga. Do nich właśnie zwrócił się Palikot z prośbą o tematy.
"Pomyślałem, że może wy, Blogowicze - szczególnie ci z PiS - coś doradzicie? Z kim walczyć w kraju pelargonii i malwy, z kim się bić, o jaką sprawę? Czekam i błagam - ratujcie Palikota! Co zrobić, żeby przegrać? Czyli wygrać" - pyta internautów Palikot.
Zadanie jest rzeczywiście trudne, ale Palikot sam jest sobie winien. Jak się zaczęło skandale od machania sztucznym penisem, to potem ciężko jest wymyślić coś jeszcze bardziej szokującego.