Na swoim blogu Palikot chwali się sukcesami, jakie pod jego przywództwem odnosi lubelska Platforma.
"W imieniu zarządu mówiłem, że chcę w tym właśnie dniu rozpocząć, jako pierwszy w Polsce, kampanię wyborcza do samorządu 2010. Przestawiłem harmonogram działań - obejmujący i lipiec, i sierpień. (...) Podsumowałem, że po sukcesach, w wyniku których mamy już prezydenta Lublina, marszałka województwa i wicewojewodę, nasze efekty w eurowyborach i ogólna sytuacja partii pozwalają prognozować, że w Chełmie, Białej-Podlaskiej, Zamościu, Krasnymstawie, Łęcznej, Kraśniku, Puławach i wielu innych miastach mamy szansę na wielkie zwycięstwo! Zwróciłem uwagę, że w wielu gminach powstały nowe struktury i że, po raz pierwszy, wystawimy listy we wszystkich gminach (...) powiedziałem o tym , że nasz sposób prowadzenia kampanii w wyborach do Parlamentu Europejskiego został przez władze krajowe uznany za wzorcowy i ma być skopiowany w innych regionach" - wylicza Palikot swoje zasługi, o jakich opowiedział na posiedzeniu Rady Regionalnej PO w Lublinie.
Niestety, w sukcesy posła Platformy nie za bardzo wierzy "Rzeczpospolita". Co więcej, gazeta pozwoliła sobie nawet zasugerować, że Palikot usłyszał ultimatum: albo wygra wybory w 2010 roku, albo jest skończony.
"(...) przeczytałem w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej", że… dostałem ultimatum i albo wygram wybory w 2010 roku, albo jestem skończony!!!!???? Za dużo tych porażek - władze krajowe mówią stop! Palikot tonie!!!!??????" - napisał zdziwiony.
Poseł postanowił od razu zdementować te plotki. "Muszę więc jednoznacznie przyznać, że jedyne ultimatum jakie otrzymałem w minionym tygodniu to ultimatum od mojej żony!".
Co takiego zrobił? Mówił o polityce... przy stole!
"Otóż kiedy przy sobotniej kolacji opowiadałem o tym jak skandalicznie zachował się Lech Kaczyński w czasie rocznicowych uroczystości Unii Lubelskiej, usłyszałem: proszę cię bardzo, abyś nie mówił o tym człowieku, gdy na stole jest foie gras z truflami! Gęsia wątróbka na to nie zasługuje! Opowiadaj, proszę, takie rzeczy w TVN - do wody mineralnej, którą tam podają!"