Gdyby nie obrzucanie błotem prezydenta, Janusz Palikot dziś nie byłby gwiazdą. Nowa rola na tyle mu się spodobała, że jeździ po kraju i uderza w Lecha Kaczyńskiego.
Do głoszenia kontrowersyjnych poglądów wykorzystuje spotkania ze studentami. Podczas jednego z nich w Białymstoku Palikot kolejny raz wezwał Kancelarię Prezydenta, aby ujawniła wyniki badań prezydenta.
- Jeżeli ktoś na konferencji międzynarodowej, przed dziennikarzami z całego świata, opowiada o jakichś nocnych telefonach do premiera, myląc przy tym nazwiska ministrów - no to czy ja mam obsesję? Czy ktoś normalny kupuje setki małych butelek do domu? Prezydent, gdyby chciał skończyć dyskusje i gdyby nie miał nic za uszami, to by przedstawił raport lekarza i skończyłaby się ta niedobra dla niego sytuacja. A on jej nie kończy, bo nie może korzystnej opinii przedstawić - cytuje Palikota "Kurier Poranny".
Jeszcze przed swoim "wykładem o biurokracji" kąśliwie zaznaczył, że można mu zadawać pytania na każdy temat. - Proszę zadawajcie mi pytania na dowolne tematy, bez tabu. Jest w naszym kraju polityk, który przed takimi spotkaniami wysyła urzędników, aby uzgodnili treść i liczbę pytań, jakie padną z widowni. I jeżeli potem pytanie różni się choć trochę od ustalonego, ten polityk na nie nie odpowiada. Mówię, oczywiście, o prezydencie Lechu Kaczyńskim - twierdził.
Zobacz wykład Janusza Palikota w Białymstoku: