Palikot: Mam nieskończone pokłady romantyzmu

Filozof, erudyta, miłośnik literatury, znawca Gombrowicza, a przede wszystkim romantyk - taki jest Janusz Palikot w wersji light.

- Znacie jakiegoś Polaka, który nie jest romantykiem? Trzeba mieć nieskończone pokłady romantyzmu, żeby wystąpić ze świńskim ryjem czy wibratorem - powiedział Palikot zapytany przez "Wprost Light", czy jest romantycznym facetem.

Zapewne to właśnie również dusza romantyka sprawia, że poseł potrafi dogadywać się z... krowami, ale tylko z Suwalszczyzny. Jak sam przyznaje, wychodzi mu to wspaniale.

- Tam jest odmiana krów, które mają szarofioletowy kolor. Obserwowałem, jak z nimi rozmawiała pani Daniela, gospodyni. Po jakimś czasie się zorientowałem, że krowy też mówią. Te poszczegóne muczenia wyrażają "chce mi się pić, jeść, jest mi gorąco" i inne potrzeby - powiedział Palikot.

Pozbawił również złudzeń tych naiwnych, którzy sądzili, że posłowie czytają dokładnie wszystkie ustawy, jakimi się zajmują.

- Nie jestem w stanie czytać ustawy, która ma 100 stron i analizować przypis po przypisie. Człowiek, kóry by pomyślał, że sam siądzie i przeczyta wszystkie ustawy, skończyłby na jednej przez 12 miesięcy. Samemu nad tym siąść? Toż to nudziarstwo. Najchętniej bym zamordował wszystkie ustawy i wszystkich urzędników - stwierdził poseł PO.

Być może dzięki takiemu podejściu będzie miał więcej czasu na żarty. Pytany, czy nie zabraknie mu w końcu pomysłów, odpowiada:

- O nie. To ostatnia rzecz. Miałem wystąpić w stroju strażaka i jeszcze rok temu bym to zrobił. Chciałem zgasić nepotyzm w PSL, ale powód rezygnacji z tego pomysłu był całkiem banalny: nie było strojów strażackich w tym rozmiarze.

Trzeba było po prostu pożyczyć od Waldemara Pawlaka. Na pewno by się zgodził.