To właśnie sprawa prezydenckich finansów była oficjalnym powodem zwołania przez etatowego skandalistę PO kolejnej plenerowej konferencji prasowej.
- Dlaczego w czasach kryzysu Lech Kaczyński przyznał sobie 50 tysięcy złotych premii - pytał Palikot przed siedzibą prezydenta. Poseł chciał również wiedzieć, czy podobne premie dostali także wszyscy prezydenccy urzędnicy.
Szybko się jednak okazało, że zarobki Lecha Kaczyńskiego to jedynie wstęp i pretekst do poruszenia innej sprawy - kwestii odmowy posłowi wynajęcia willi w Klarsywie. Palikot zapowiedział nawet skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Czy nie jest to przejaw rasizmu? Jak to jest, że jedni nie mają problemu z wynajęciem prezydenckiej posiadłości, a innym się odmawia - żalił się poseł PO.
Janusz Palikot chciał wynająć prezydencką willę po tym, jak wyszło na jaw, że korzystał z niej prezes PiS. Jeden z prezydenckich ministrów tłumaczył wówczas, że rezydencję może wynająć każdy, tylko musi za to zapłacić. Jarosława Kaczyńskiego przebywanie przez tydzień w luksusowej willi kosztowało 35 tys. zł.
Janusz Palikot za weekend w Klarysewie chciał zapłacić 40 tysięcy. Kancelaria prezydenta tym razem jednak odmówiła.
Palikot mści się za willę w Klarysewie?
2009-03-11
18:00
Janusz Palikot nie może wynająć prezydenckiej willi w Klarysewie, postanowił więc... przyjrzeć się finansom Lecha Kaczyńskiego. Czyżby to miała być zemsta, za - jak to sam nazwał - rasizm?