Na swoim blogu Palikot ośmiesza "strategię" Gilowskiej, która - jego zdaniem - co pewien czas nagle pojawia się publicznie, aby później zniknąć.
"Z wielką energią pyszczy i wykrzykuje epitety pod adresem swojego niedawnego brata, po czym znika na wiele tygodni i - ani o niej słychu, ani widu. Aż do następnego razu, do następnego wołania. Dziwne to jakieś: strzygą, horrorem i cmentarzyskiem zalatuje" - twierdzi Palikot.
Zdaniem posła, cała sytuacja przypomina kiepski horror z udziałem "mumii" w roli głównej. Kolejne powroty Gilowskiej kwituje w prześmiewczym tonie. "Jakby nam emitowano wciąż ten sam telewizyjny serial: "Mumia I", "Mumia II", "Mumia III", "Mumia - reaktywacja", "Mumia - reanimacja", "Mumia - powrót do przeszłości" - zaznacza kontrowersyjny parlamentarzysta.
"Spoglądam na to z wielkim dystansem, na mnie w ogóle widok mumii biegającej po telewizorach sprawia wrażenie lekko paranoidalne; widać taki mamy trend i taką modę: ktoś stale musi nas straszyć" - pisze Janusz Palikot.