Godz. 13.00. Janusz Palikot wraz ze Sławomirem Nowakiem (36 l.), szefem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego (58 l.), odwiedzają restaurację na warszawskim Powiślu. - Spotkaliśmy się towarzysko - zapewniał nas wczoraj Nowak. Co innego twierdził Palikot. - Dyskusja o kampanii jak zawsze - napisał w sms-ie do redakcji.
Politycy wybierają stolik niedaleko drzwi wejściowych i zamawiają obiad. A jest w czym wybierać... Wołowina po burgundzku duszona w czerwonym winie z warzywami i boczkiem, pod kołderką z francuskiego ciepłego ciasta oraz bliny z łososiem i kwaśną śmietaną, a do tego markowe wina. Właśnie taki trunek obaj panowie wypijają do obiadu. Ku naszemu zdumieniu po wizycie w restauracji Palikot wsiada za kółko swojego auta i jedzie w stronę Sejmu.
W ubiegłym roku miała miejsce podobna sytuacja. Wtedy Palikot zapewniał nas, że nie zrobił niczego nagannego. Teraz również nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wypiłem jedną lampkę i to jest zdrowe. I to bardzo! Polecam - twierdzi w rozmowie z "SE".
- Po żadnym trunku nie wsiada się za kierownicę! Niezależnie od tego, ile się wypiło - upomina podkom. Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej.