Palikot pije... i jedzie

2009-07-10 9:30

Oto szokująca prawda o pośle PO Januszu Palikocie (45 l.)! "Super Express" przyłapał tego polityka moralistę, jak po wypiciu wina siada za kierownicą i jeździ po Warszawie. Jazda pod wpływem alkoholu zagrożona jest grzywną, ograniczeniem wolności lub karą więzienia do dwóch lat.

Środa, godz. 16. Janusz Palikot odwiedza znaną warszawską restaurację "U Kucharzy" niedaleko Krakowskiego Przedmieścia. Wybiera stolik tuż obok baru i zamawia obiad. A jest z czego wybierać... Kurczak po polsku, przepiórki owinięte plastrami boczku albo królik w winno-śmietanowym sosie. Każe sobie też nalać dużą lampkę wina. Restauracja serwuje m.in. Chianti, Merlot, Shiraz, Cabernet Sauvignon - w cenie od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za butelkę. Poseł Palikot opróżnia kielich do dna i opuszcza knajpkę. Wstępuje jeszcze na chwilę do Ministerstwa Kultury, po czym ku naszemu zdumieniu... wsiada do swojego auta i odjeżdża w kierunku centrum.

Kiedy wczoraj zadzwoniliśmy do posła i zapytaliśmy o prowadzenie auta po spożyciu alkoholu, ten wił się jak piskorz, ale nie zaprzeczył.

- To był jedynie łyk wina. Do tego zjadłem duży kawałek mięsa. Zapewniam, że nie zrobiłem niczego nagannego - przekonywał nas.

Polskie prawo wobec kierowców, którzy siadają za kierownicą, dopuszcza co prawda pewien limit alkoholu w organizmie (do 0,2 promila), ale nawet najmniejsza jego ilość nie pozostaje bez wpływu na predyspozycje kierowcy. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski nie ma wątpliwości co do takiego zachowania. - Jest prosta zasada: piłeś, nie jedź. Weź taksówkę albo poproś znajomego, by odwiózł cię do domu. W polskim społeczeństwie jest za dużo przyzwolenia na tego typu zachowania. A to lampka wina, a to piwo czy rzekomo kilka jabłek, jak ostatnio tłumaczył się jeden z posłów... - mówi nam Sokołowski.

Janusz Palikot z ostrzeżeń policji nic sobie jednak nie robi. W przysłanym do redakcji SMS-ie bezczelnie kpił z całej sytuacji. - Polecam picie kieliszka wina do każdego posiłku i jeżdżenie po tym samochodem. To zdrowsze niż jedzenie bezy - drwił poseł PO.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają