Burzliwa przemowa Jarosława Kaczyńskiego do tłumu maszerującego z nim po Krakowskim Przedmieściu w pół roku po katastrofie pod Smoleńskiem niepokoi Janusza Palikota. Znany z ciętego języka i odważnych ocen lider „Ruchu Poparcia” we właściwy sobie sposób podsumował niedzielne wystąpienie prezesa PiS.
Przeczytaj koniecznie: Pół roku po tragedii smoleńskiej znów awantury przed Pałacem Prezydenckim
- Przede wszystkim przestraszyłem się tego, że Jarosław Kaczyński w końcu doprowadzi do rozlewu krwi w Polsce. Ja obserwuję jego działalność od kilku miesięcy, wyraźnie w kierunku podburzenia ludzi w Polsce i tego, żeby ktoś - nie do końca panujący nad swoimi emocjami - targnął się na Komorowskiego – stwierdził w programie "Rozmowa Rymanowskiego" w tvn24.
Niezrzeszony poseł, który wystąpił z PO, by założyć własną partię, a na razie przewodniczy stowarzyszeniu „Ruch Poparcia” drży na samą myśl, że w Polsce dojdzie do krwawego zamachu na głowę państwa.
- Jeśli dojdzie do rozlewu krwi w najbliższych miesiącach, to odpowiedzialny za to będzie Jarosław Kaczyński. On robi co może, żeby jakiś szaleniec (...) przez analogię do tego, co się wydarzyło przed wojną, przed 39 rokiem, doprowadził do tej samej sytuacji – zaznacza polityk.
Palikot docieka czemu prokuratura „nie ma czasu zająć się Kaczyńskim i jego sektą z pochodniami przed Pałacem Prezydenckim”.
Patrz też: Wajda: Kaczyński to głupol. Powinien się leczyć