- A ten mówi rzeczy, które początkowo wydają się mało prawdopodobne, a potem... sprawdzają się. Apelował złotousty Janusz: "Tusku, nie kandyduj na prezydenta". I premier nie kandyduje. Teraz sztukmistrz z Lublina wyznaczył przegranego w prawyborach prezydenckich PO Radosława Sikorskiego na wicepremiera. I wcale nie musi się mylić - kombinował szwagier.
Ale tak naprawdę najciekawsze jest, że milioner z Platformy gotowy jest do wojny. Wczoraj zażądał głowy Grzegorza Schetyny. Bo to jego obarczył odpowiedzialnością za słabą frekwencję działaczy PO w prawyborach. Że była ona marna - to fakt. Bo jak to jest, że w zwartej partii rządzącej ponad połowa jej członków odmawia udziału w wyborze kandydata na prezydenta. Dwóch rzeczy nie ujawnił jednak Palikot. Czy chce zupełnie odstrzelić szefa klubu parlamentarnego i sekretarza generalnego PO Schetynę, czy wystrzelić go na eksponowaną, ale dającą mniejszy wpływ na partię funkcję marszałka Sejmu, czyli na miejsce Bronisława Komorowskiego? I czy te jego, Palikotowe pomysły powstały przed, czy po rozmowach z premierem Tuskiem? Ciekawe.