Godz. 22.00. Restauracja "Dyspensa" w centrum Warszawy. Przytulna, kameralna atmosfera i bogato wyposażona piwnica z winami. W takich wnętrzach toczą tajną rozmowę Janusz Palikot i Leszek Miller. Już na pierwszy rzut oka widać, że obaj politycy świetnie się dogadują. Czyżby dobili jakiegoś targu?
- Spotkanie miało charakter towarzyski z pewnymi akcentami politycznymi - mówi nam były premier. Palikot był mniej rozmowny. Pytany przez nas o wieczorną naradę, przysłał jedynie SMS-a. - To było spotkanie prywatne! - stwierdził, najwyraźniej nie chcąc, by ujawniono nocne spotkanie.
Skąd takie zdenerwowanie u Palikota? Po I turze wyborów to właśnie poseł z Lublina zaproponował stworzenie koalicji z SLD, a Grzegorzowi Napieralskiemu proponował tekę wicepremiera. Po tej wypowiedzi na Palikota spadły gromy ze strony premiera Donalda Tuska (53 l.) i Bronisława Komorowskiego. Ale Palikot najwyraźniej nic sobie z tego nie robi. Wczoraj w Radiu Tok FM, powtórzył, że "koalicja z SLD jest nieunikniona". Kiedy? - Nie wiem, czy w tym Sejmie, czy to będzie za sześć miesięcy czy za szesnaście. To zależy od Napieralskiego, czy on będzie chciał. ( ...) To zależy od Tuska, zależy od Komorowskiego, od wyników tej kampanii - zaznaczał polityk Platformy.