W piątkowe przedpołudnie Sejm przypominał twierdzę. Wzmocniono straż, wprowadzono obostrzenia przy wejściu. Pod gmachem w gotowości czekała policja. Wszystko przez pomysł Janusza Palikota (48 l.), by w sejmowym pokoju nr 143 zapalić skręta z marihuaną.
Palikot chciał w popisowy sposób sprawdzić, czy rzeczywiście posiadanie niewielkich ilości marihuany nie jest karane. Bo według nowych przepisów w szczególnych przypadkach prokurator może odstąpić od ścigania osoby przyłapanej na posiadaniu marihuany na własny użytek. Zdaniem Ruchu Palikota tak jest tylko na piśmie, a palacze "zioła" wciąż są ścigani.
W samo południe Palikot w asyście dziennikarzy wszedł do pokoju i zapalił, ale nie skręta z marihuaną, tylko kadzidełka. I okadził nimi pokój. - To zawiera odrobinę marihuany - twierdził polityk.
Nie przeszkodziło to marszałek Sejmu Ewie Kopacz (56 l.) zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Palikota.
- Dla pana posła to tylko promocja czy happening, ale dla mnie, marszałka Sejmu, to konieczność podjęcia działań, które będą zmierzać do tego, że to jest państwo prawa - mówiła Ewa Kopacz.