- Z oczywistych względów nie wypowiadam się na temat bezpieczeństwa swojej rodziny - powiedział nam wczoraj Palikot. Według naszych informacji były poseł PO martwi się, że polityczna wojna w Polsce może nie skończyć się na pojedynczym ataku szaleńca na łódzkie biuro PiS. Stara się więc chronić swoich najbliższych - żonę Monikę (35 l.) oraz dzieci - Franka (3 l.) i Zosię (1,5 r.).
Patrz też: Janusz Palikot: Tragedia równie dobrze mogła dosięgnąć mnie lub kogoś z PO - nawet spisałem testament!
- Stało się to, przed czym przestrzegałem. Polityka jak wampir wyssała krew bogu ducha winnej ofiary. Kilka tygodni temu mówiłem, że eskalacja politycznej dyskusji, podgrzewanie konfliktu, gra na emocjach i ciągłe nawoływanie do wojny polsko-polskiej w atmosferze nienawiści i podejrzliwości zakończy się źle - napisał tuż po tragedii w Łodzi na swoim internetowym blogu.
Jednak część polityków, w większości z PiS, uważa, że to Palikot ponosi odpowiedzialność za ostatnie wydarzenia. Już w dniu tragedii odpowiedzialnością za atak i nakręcanie spirali politycznej nienawiści obarczył go europoseł Marek Migalski (41 l.)
"W sensie politycznym i moralnym winnymi zbrodni w biurze PiS w Łodzi są Palikot, Kutz, Niesiołowski i wszyscy ci, którzy brali udział w "przemyśle nienawiści" wymierzonym w Kaczyńskich i w PiS" - napisał na swoim blogu europoseł.
Palikot chce go za to pociągnąć do odpowiedzialności przed sądem. - Tego typu wypowiedzi mają na celu zachęcenie jakichś osób niepoczytalnych, słabych i niespełna rozumu, żeby targnęły się na moje życie - tłumaczył poseł z Lublina w Radiu TOK FM.
Przeczytaj koniecznie: Palikot: Przez Kaczyńskiego dojdzie do zamachu na prezydenta Komorowskiego