- Skrajny materializm, upadek etyczny, upartyjnienie Kościoła powodują, że ja w tym Kościele być nie mogę - grzmiał polityk. Do krakowskiej kurii nie wpuścili go ogoleni na łyso narodowcy, dlatego dokument zawiesił zaraz obok, na drzwiach bazyliki św. Franciszka z Asyżu.
Akt apostazji wisiał tam raptem kilkadziesiąt sekund, bo przez tłum przedarł się jakiś zakapturzony mężczyzna, zerwał dokument i uciekł.