Godzina 20.30. Restauracja niedaleko Sejmu. Na pępkowe posła Palikota zaczynają przychodzić pierwsi goście. Są wśród nich posłowie i posłanki z klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Wejścia pilnuje kilku ochroniarzy wynajętych przez klub. Do środka można się dostać tylko po okazaniu zaproszenia. Impreza z minuty na minutę rozkręca się na dobre. - Poseł serwował białe i czerwone wino oraz whisky z lodem. Odśpiewaliśmy na cześć Zosi "Sto lat". Był też pokaz slajdów córeczki Palikota - mówi nam jedna z posłanek Platformy uczestniczących w imprezie.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, Palikot nie miał nastroju do świętowania i po kilku toastach wymknął się z restauracji, zostawiając gości samych. Ci, którzy przyszli nieco później, w ogóle nie spotkali się z gospodarzem.
Zawiedziony brakiem posła był wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. Wyszedł z imprezy po zaledwie trzech minutach, bo nie miał komu wręczyć prezentu. - Palikota nie było - relacjonuje Stefan Niesiołowski. - Złożyłem mu więc życzenia z okazji narodzin córeczki w piątek, w Sejmie - mówi nam polityk.