- Jestem wzruszony, że przedmioty te trafiły do mnie. Znałem pana Andrzeja 41 lat. Był wielkim człowiekiem, świetnym pedagogiem. Mistrzem! - mówi nam pan Emilian.
Torbę z pamiątkami wyrzuconymi na śmietnik otwierał powoli. Gdy spoglądał na zdjęcia Łapickiego i trzymał w dłoni pióro, którym pisał sam Mistrz, zaszkliły się oczy. I Kamińskiemu, i nam...
- Miał być dzisiaj gościem honorowym na naszym spektaklu "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" - wzdycha poruszony Kamiński.
Kiedy przed tygodniem napisaliśmy, że pamiątki po Łapickimi, młoda wdowa wyrzuciła na śmietnik, wiele osób było oburzonych. Wtedy też pan Emilian zadeklarował, że bardzo chętnie je przyjmie. - Znajdę u siebie w teatrze godne miejsce dla nich - zapewnił. I tak się stało!
Pióro, zdjęcia, książki, grzebyk pana Andrzeja trafią do oszklonej gabloty i każdy kto przyjdzie do teatru, będzie mógł je zobaczyć.
- Jeszcze chciałbym porozumieć się z córką pana Andrzeja, z rodziną, żeby nadać temu odpowiednią formę... - zwierza się Kamiński i dodaje, że część przedmiotów, tych bardzo osobistych, przekaże rodzinie. - Dla nas pan Andrzej to symbol wybitnego aktora, człowieka teatru, filmu, kultury! Wydaje mi się, że wdowa, absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze, jak my, jak wielu, powinna zrozumieć i pochylić się nad wartością tego człowieka... - kończy dyrektor Kamienicy.