Mężczyzna nie zauważył nadjeżdżającego pociągu i wjechał na niestrzeżony przejazd kolejowy. A wtedy pędzący kolos obciął mu... połowę traktora.
- To cud, że nic mi się nie stało - mówi teraz pan Mieczysław. Było wczesne przedpołudnie, gdy rolnik spod Kalisza wsiadł na swój ciągnik i ruszył w pole. Żeby się na nie dostać jak co dzień musiał przejechać przez niestrzeżony przejazd kolejowy. Na ten przejazd wszyscy mieszkańcy Krowicy Pustej już od lat narzekali.
- Zarośnięty krzakami, nic nie widać, a pociągi pędzą tam jak oszalałe - mówią sąsiedzi pana Mieczysława. Gdy mężczyzna zbliżał się do torów, wydawało mu się, że nic nie jedzie. - Żeby coś zobaczyć, musiałem wjechać na te tory - mówi pan Mietek. Ale gdy już wjechał, na ucieczkę było zdecydowanie za późno. - Zobaczyłem tylko pędzącą lokomotywę, ale była już tak blisko, że nic się nie dało zrobić - opowiada rolnik.
Maszynista składu Wrocław - Warszawa nie miał szans na szybkie zatrzymanie pędzącego 100 km/h kolosa. - Dosłownie zmiotło mi połowę ciągnika, a ja nadal siedziałem w kabinie - opowiada pan Mieczysław i wciąż nie może wyjść ze zdziwienia, że przeżył ten potworny wypadek.
- Została mi tylko kabina i dwa koła, ale cieszę się, że żyję i że w końcu PKP wytnie krzaki z tego przejazdu - mówi na koniec rolnik, który przez policję za spowodowanie kolizji na przejeździe został dodatkowo ukarany mandatem.