Piesek z pewnością zginąłby z głodu, ale szczęśliwie nieopodal spacerowali ludzie, którzy zawieźli go do koszalińskiego schroniska. Tu dostała imię - Oda (7 l.). - Była wychudzona, na pewno przez kilka dni nic nie jadła. To był przerażający widok. Najwyraźniej stała się ciężarem dla właściciela - mówi Paulina Rudnicka (26 l.), pracownica schroniska i dodaje, że mimo to wierzy, że znajdą się ludzie, którzy pomogą odmienić smutny los Ody i zaadoptują ją. Zainteresowani mogą dzwonić do koszalińskiego schroniska. Telefon: 94 340-34-00.
Pan mnie porzucił! Szukam nowego!
2013-09-10
2:00
Smutne oczy tej biednej suczki mówią wszystko. Pod koniec wakacji jej pan wywiózł ją do lasu i nie martwiąc się o jej los, przywiązał do drzewa.