Zamiast godziwej emerytury po przepracowanych latach, najstarsi Polacy dostają marne ochłapy. A kiedy muszą dorabiać, by nie umrzeć z głodu, to jeszcze każdego miesiąca państwo zdziera z nich dodatkowy haracz. Z ich wynagrodzenia potrącana jest bowiem... składka rentowa. Pracujący emeryci nie rozumieją, dlaczego muszą ją płacić, skoro w zamian nie dostają prawa do żadnych świadczeń, bo emerytura przyznawana jest dożywotnio i rencistami już nigdy w życiu nie będą.
- Gdyby nie ten przepis, w moim portfelu zostałoby co miesiąc nawet kilkadziesiąt złotych więcej. Uważam, że to jest niesprawiedliwe - mówi oburzony Tadeusz Rzychoń, 74-letni emeryt z Chorzowa, który wystąpił do sądu, żądając zwrotu pobranych składek na ubezpieczenie rentowe. Wyliczył, że ZUS powinien mu oddać 6 tys. zł za składki opłacane w ciągu 10 lat dodatkowej pracy. Sąd Rejonowy w Katowicach oddalił jednak jego pozew, a ZUS obciążył pana Tadeusza kosztami, jakie poniósł podczas procesu. Teraz pan Tadeusz musi zapłacić 1200 zł! - Ten wyrok to skandal. Tak samo jak fakt, że zamiast dostać, muszę jeszcze zapłacić pieniądze. To dla mnie znaczna suma. Nie wiem, jak sobie teraz poradzę - martwi się mężczyzna.
ZUS jednak nie zamierza mu odpuścić. - Nie możemy zrezygnować z odzyskiwania kosztów sądowych, ponieważ sami je ponosimy w związku z przygotowaniami do rozprawy oraz opłaceniem prawników - tłumaczy Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS. Rozwiązaniem mogłaby być zmiana obowiązującego prawa, tak aby najubożsi seniorzy w sporach z ZUS ustawowo byli zwolnieni od wszelkich kosztów sądowych. Taki przywilej przysługuje dziś osobom pozywającym do sadów pracy pracodawców.
- To pomysł godny rozważenia. Ustawowe zwolnienie ich z ponoszenia kosztów rozpraw i wprowadzenie darmowej pomocy prawnej na pewno rozwiązałoby ten proble - tłumaczy poseł PiS Stanisław Szwed (54 l.), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
"Super Express" będzie walczył o wprowadzenie nowych przepisów.