Były ze sobą tak bardzo związane, że nawet konieczność dzielenia toalety umiejscowionej pomiędzy ich mieszkaniami nie stanowiła dla nich problemu. Do czasu, aż Róża F. (86 l.) zauważyła, jak jej papier toaletowy zaczyna znikać w dziwnych okolicznościach. Podejrzenia emerytki od razu padły na ulubioną sąsiadkę - Marię Białecką (79 l.), bo tylko ona miała klucz do ich wspólnego kibelka.
W ten sposób w domu przy ul. Kopernika wybuchła prawdziwa wojna. Róża F. miała dosyć zuchwałych kradzieży jej papieru, więc uzbrojona w laskę poszła z awanturą do sąsiadki. Krewka babcia zaatakowała drzwi do mieszkania Marii Białeckiej. Raz po raz uderzała w nie ciężką laską, robiąc w miękkim drewnie spore dziury. - Krzyczała przy tym, że to przeze mnie ten papier toaletowy znika - opowiada Maria Białecka. - Rąbanie po drzwiach było tak silne, że bałam się wyjść. Nie wiem, o co chodzi z tym papierem. Nikomu nie daję klucza od ubikacji - twierdzi pani Maria.
- Dłużej nie wytrzymam tego znikania papieru - mówi Róża F. Jej tłumaczenia nie przekonały jednak policji, która została poinformowana o całym zajściu. Pani Róża będzie musiała zapłacić za remont drzwi sąsiadki. I tak na walce o papier toaletowy straci jakieś 400 zł.