W piątek rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi (66 l.) uspokoił wiernych, że życiu Ojca Świętego nic nie grozi. Dramatyczne chwile w dwupiętrowym, drewniano-kamiennym domku rozegrały się w środku nocy. Papież wstał z łóżka, potknął się w ciemnościach i przewrócił na podłogę.
Przekonany, że nic się nie stało Ojciec Święty spokojnie położył się spać. Rankiem tak jak zwykle odprawił mszę świętą, po której w towarzystwie osobistego sekretarza ks. Georga Gaensweina (52 l.) i innych duchownych zjadł śniadanie. Ojciec Święty miał zamiar pospacerować po ogrodzie i chwilę odpocząć, ale ból prawej ręki coraz bardziej dawał mu się we znaki.
Towarzyszący mu kapłani podjęli decyzję, by czym prędzej pojechać do szpitala w miejscowości Aosta na północy Włoch. Papież o własnych siłach wszedł na oddział ratunkowy.
Po przeprowadzeniu badań kontrolnych i prześwietleniu lekarze stwierdzili złamanie i że konieczny jest drobny zabieg chirurgiczny. Chorujący na serce Benedykt XVI rozpoczął odpoczynek w Les Combes w poniedziałek 13 lipca i do Watykanu ma wrócić dopiero 29 lipca.