- Wybuchy dwóch do pięciu kilogramów dynamitu były przyczyną katastrofy prezydenckiego tupolewa - twierdzi ekspert z Australii Gregory Szuladzinski. Zdaniem Antoniego Macierewicza "to jedyna wiarygodna hipoteza". O raporcie Szuladzinskiego pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Ale kto wniósł bomby? Według eksperta "na początku lotu tych ładunków mogło tam nie być" - czytamy w "GW".
- Tak, proszę państwa, to zagadka dla największych detektywów, którzy powinni nad tym popracować - komentowała w porannym przeglądzie prasy Janina Paradowska. - Mamy nowy trop i rozumiem, że wszyscy dziennikarze śledczy oraz eksperci rzucą się, by sprawdzać, czy było jakieś tankowanie w powietrzu, może zostało wysłane jakieś specjalne komando, które w powietrzu opanowało samolot i wniosło ten dynamit? - sugerowała Paradowska.
- Fajnie jest, dobrze, sprawa rozwija się, że tak powiem, "poważnie" - ironizowała. - Katastrofa w Smoleńsku to był jeden z największych dramatów w historii Polski i zaczynamy mieć, proszę państwa, kabaret. Tak się, niestety, wiele spraw u nas kończy - podsumowała dziennikarka.