To był dla nich pierwszy tegoroczny wypad na żagle. Bydgoszczanin Wiesław D. (53 l.) na swój nowy jacht zaprosił ojca Franciszka D. W niedzielę pływali po Zalewie Koronowskim (Kujawsko-Pomorskie). Około godz. 17 starszy pan zszedł pod pokład, by zaparzyć herbaty. Chwilę później łodzią wstrząsnął potężny wybuch. Franciszek W. wyleciał w powietrze na wysokość kilku metrów. Do wody wpadł kilkanaście metrów od jachtu. Eksplozja zmiotła też z pokładu jego syna.
Huk wybuchu zaalarmował ludzi wypoczywających na brzegu. Ktoś natychmiast zadzwonił po pomoc. Z pobliskiej Bydgoszczy przyleciał ratowniczy śmigłowiec. Na miejscu pojawili się strażacy i policja. Obrażenia seniora rodu były na tyle poważne, że lekarzom mimo reanimacji nie udało się go uratować. Jego syn jest ciężko poparzony.
Przeczytaj koniecznie: Mazowieckie: Wybuchł gaz w Żabieńcu
Według wstępnych ustaleń na jachcie wybuchł gaz. Butla była jednak cała. Specjaliści podejrzewają, że instalacja gazowa mogła być nieszczelna.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie wypadku. Łódź została zbadana przez biegłych, szukają przyczyny wybuchu - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz, rzecznik prasowy bydgoskiej policji.
Znajomi Franciszka D. są wstrząśnięci. - To był prawdziwy wilk morski. I na wodzie umarł - mówią.